Witam
Nie wiem, czy był to pierwszy lot tej młodej modraszki,
czy może jakiś drapieżnik porwał ją z gniazda,
w każdym razie rąbnęła z hukiem w moją balkonową szybę i wylądowała na parapecie.
Oszołomiona, przez kilkanaście minut wzywała na pomoc rodziców. W końcu sama odfrunęła :)
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
28 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dobrze, że wszystko skończyło się happy endem:)
Śliczny ptak!
Też się cieszę, że sobie poradził.
Pozdrawiam serdecznie :)
Prześlij komentarz