Oto kolejny napisany przeze mnie wierszyk dla dzieci
- bajka o pewnym smoku :)
Życzę miłej lektury i czekam na komentarze.
Kto chce, niech wierzy
Dawno temu, w Białowieży
mieszkał smok. Kto chce, niech wierzy.
Ze sto lat miał albo więcej
i naprawdę dobre serce.
Towarzystwa szukał w koło,
ale kogo nie zawołał,
ten uciekał wnet do lasu
krzycząc – Dzisiaj nie mam czasu!
Ludzie bali się smoczyska.
W końcu ogniem zieje z pyska.
Przecież coś podpalić może.
I kto wtedy nam pomoże?
Tylko dzieci się nie bały.
Ciągle smoka zaczepiały:
Baw się z nami w chowanego
albo w berka. Bądź kolegą!
Lecz rodzice zabraniali
swym pociechom z nim się bawić.
- Jeszcze was nieszczęście spotka!
Marsz do domu! Koniec! Kropka!
Kiedyś, bardzo późno w nocy
przybiegł chłop, woła – Pomocy!
Synka mi porwały wilki!
Smok nie czekał ani chwilki.
Skoczył zaraz w las głęboki.
Już rozgląda się na boki,
nosem węszy tuż przy ziemi.
Wokół pełno dziwnych cieni.
Nagle dostrzegł żółte ślepia,
więc w nie wzrok w ciemności wlepia.
Z krzaków wilki wyskoczyły.
Raz, dwa smoka okrążyły.
- Czego szukasz w naszym lesie?
Północ już wybiła przecież.
W takie chaszcze, o tej porze
nikt zapuszczać się nie może.
Drogę zgubić bardzo łatwo.
Nie licz na księżyca światło.
Nieźle się więc urządziłeś
jeśli tutaj zabłądziłeś.
Teraz smok do głosu doszedł:
- Tylko bez straszenia proszę.
Dosyć waszych gróźb i krzyków!
Dość napadów i wybryków!
Najpierw chłopca mi oddajcie
Potem w gąszcze uciekajcie.
Tam, gdzie nie ma ludzkich osad.
Stamtąd nie wystawcie nosa.
Tupnął przy tym smok dwa razy.
Ogień w pysku mu się jarzył,
gniew rozpalał iskry w oczach,
zapach siarki w krąg roztaczał.
Tak się wilki przestraszyły
aż ogony podkuliły.
Szybko chłopca uwolniły,
za porwanie przeprosiły.
Prędko w grupę się zebrały.
Spakowały to, co miały.
Smętnie jeszcze raz zawyły,
okolicę opuściły.
Wziął pod skrzydło smok chłopczyka
I do wioski z nim pomyka.
Już w porządku – szepcze miło
- Wnet zapomnisz to, co było.
Nie minęło wiele czasu,
a dotarli na skraj lasu.
Tu czekało powitanie.
Oddał smok chłopaczka mamie.
Ze swych chat wylegli wszyscy.
Nastrój stał się uroczysty.
Podziękowań i oklasków
nie zabrakło aż do brzasku.
Od tej pory mnóstwo gości
miał nasz smok. I samotności
już nie zaznał nigdy więcej.
Długo żył szczęśliwy wielce.
Ludziom w pracy dopomagał,
dzieciom bajki opowiadał.
Dawno temu, w Białowieży
mieszkał smok. Kto chce, niech wierzy...
Pozdrawiam serdecznie Zofia |
Wszystkie publikowane w tym poście teksty są moją własnością i nie wolno ich kopiować lub rozpowszechniać bez mojej zgody. |
2 komentarze:
Gdybyś nie zdradziła że Twoje to na Brzechwę bym stawiał, a jego czytać mimo wieku uwielbiam...:))
Pisz dalej. Pozdrawiam Cię Zosiu !
Bardzo dziękuję za przemiły komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Prześlij komentarz