Related Posts with Thumbnails

24 października 2009

Bajka o smoku.

Witam
Oto kolejny napisany przeze mnie wierszyk dla dzieci
- bajka o pewnym smoku :)
Życzę miłej lektury i czekam na komentarze.


Kto chce, niech wierzy

Dawno temu, w Białowieży
mieszkał smok. Kto chce, niech wierzy.
Ze sto lat miał albo więcej
i naprawdę dobre serce.

Towarzystwa szukał w koło,
ale kogo nie zawołał,
ten uciekał wnet do lasu
krzycząc – Dzisiaj nie mam czasu!

Ludzie bali się smoczyska.
W końcu ogniem zieje z pyska.
Przecież coś podpalić może.
I kto wtedy nam pomoże?

Tylko dzieci się nie bały.
Ciągle smoka zaczepiały:
Baw się z nami w chowanego
albo w berka. Bądź kolegą!

Lecz rodzice zabraniali
swym pociechom z nim się bawić.
- Jeszcze was nieszczęście spotka!
Marsz do domu! Koniec! Kropka!

Kiedyś, bardzo późno w nocy
przybiegł chłop, woła – Pomocy!
Synka mi porwały wilki!
Smok nie czekał ani chwilki.

Skoczył zaraz w las głęboki.
Już rozgląda się na boki,
nosem węszy tuż przy ziemi.
Wokół pełno dziwnych cieni.

Nagle dostrzegł żółte ślepia,
więc w nie wzrok w ciemności wlepia.
Z krzaków wilki wyskoczyły.
Raz, dwa smoka okrążyły.

- Czego szukasz w naszym lesie?
Północ już wybiła przecież.
W takie chaszcze, o tej porze
nikt zapuszczać się nie może.

Drogę zgubić bardzo łatwo.
Nie licz na księżyca światło.
Nieźle się więc urządziłeś
jeśli tutaj zabłądziłeś.

Teraz smok do głosu doszedł:
- Tylko bez straszenia proszę.
Dosyć waszych gróźb i krzyków!
Dość napadów i wybryków!

Najpierw chłopca mi oddajcie
Potem w gąszcze uciekajcie.
Tam, gdzie nie ma ludzkich osad.
Stamtąd nie wystawcie nosa.

Tupnął przy tym smok dwa razy.
Ogień w pysku mu się jarzył,
gniew rozpalał iskry w oczach,
zapach siarki w krąg roztaczał.

Tak się wilki przestraszyły
aż ogony podkuliły.
Szybko chłopca uwolniły,
za porwanie przeprosiły.

Prędko w grupę się zebrały.
Spakowały to, co miały.
Smętnie jeszcze raz zawyły,
okolicę opuściły.

Wziął pod skrzydło smok chłopczyka
I do wioski z nim pomyka.
Już w porządku – szepcze miło
- Wnet zapomnisz to, co było.

Nie minęło wiele czasu,
a dotarli na skraj lasu.
Tu czekało powitanie.
Oddał smok chłopaczka mamie.

Ze swych chat wylegli wszyscy.
Nastrój stał się uroczysty.
Podziękowań i oklasków
nie zabrakło aż do brzasku.

Od tej pory mnóstwo gości
miał nasz smok. I samotności
już nie zaznał nigdy więcej.
Długo żył szczęśliwy wielce.

Ludziom w pracy dopomagał,
dzieciom bajki opowiadał.
Dawno temu, w Białowieży
mieszkał smok. Kto chce, niech wierzy...

Pozdrawiam serdecznie
Zofia

Wszystkie publikowane w tym poście teksty są moją własnością
i nie wolno ich kopiować lub rozpowszechniać bez mojej zgody.

2 komentarze:

deksio-foto pisze...

Gdybyś nie zdradziła że Twoje to na Brzechwę bym stawiał, a jego czytać mimo wieku uwielbiam...:))
Pisz dalej. Pozdrawiam Cię Zosiu !

Agnieszka pisze...

Bardzo dziękuję za przemiły komentarz.
Pozdrawiam serdecznie :)